Gdy za oknem śnieg i mróz, wieczorem, po nartach czy długiej wycieczce po szlakach górskich przypominamy sobie i chętnie sięgamy po stary, poczciwy wynalazek, jakim jest grzane wino z korzeniami.
Jest smaczne , aromatyczne i rozgrzewające, ale nie każdy z nas wie skąd się wzięło jak długą i ciekawą ma historię.
Zwyczaj sporządzania różnorakich ciepłych napitków na bazie wina znany był już starożytnym.
Wino z korzeniami pili Rzymianie tradycyjnie podczas święta Słońca Niezwyciężonego , które przypadało na dzień 25 grudnia. Pod koniec IV wieku Kościół nakazał obchodzić w tym dniu święto Bożego Narodzenia i prawdopodobnie wraz z tą datą chrześcijanie przyswoili sobie tradycję bożonarodzeniowego grzańca. Co najmniej od XII wieku w Katalonii i południowej Francji wyrabiano napój o nazwie pimen, lub piment, sporządzany z wina z dodatkiem cynamonu, imbiru, goździków, kwiatu muszkatołowca i innych korzeni, zwykle słodzony miodem lub znacznie rzadziej bardzo drogim wówczas cukrem trzcinowym.
W końcu XIV wieku zaczęto piment nazywać hypokrasem , na cześć żyjącego w V wieku p.n.e. greckiego lekarza Hipokratesa, uważanego już wtedy za “ojca medycyny”. W średniowieczu powszechnie wierzono bowiem w zdrowotne właściwości pimentu jako środek wzmacniający męską potencję. Hypokras stosowano najczęściej jako lek na trawienie i podawano jako digestif na zakończenie posiłku, był jednak nie tylko lekarstwem. Służył on przede wszystkim jako luksusowy napitek, który ze względu na wysoką cenę składników potrzebnych do jego przyrządzenia był widomą oznaką zamożności i społecznego prestiżu tych, którzy go spożywali. Do końca średniowiecza pito hypokras wyłącznie na monarszych dworach oraz w domach szlachty, prałatów i bogatszych mieszczan, używano go także jako kosztownego składnika wielu wykwintnych potraw i sosów.
Dopiero w okresie nowożytnym, gdy do Europy zaczęły docierać większe ilości egzotycznych przypraw korzennych ,a także coraz tańszy cukier , mogli sobie na ten specjał pozwolić również ludzie średnio zamożni.
Najbardziej popularna wersja polskiego wina grzanego jest bardzo podobna do niemieckiego glühweinu, co świadczy tylko o wspólnym pochodzeniu tych trunków. Cechą specyficznie polską jest natomiast częstsze, niż gdzie indziej użycie miodu do słodzenia wina.
Do dziś dnia robimy grzańce na podstawie wina czerwonego, miodu lub cukru i aromatycznych korzeni urozmaicając go nowymi dodatkami jak mieszanki suszonych owoców głogu ,hibiskusa, aronii, tarniny, czarnego bzu, jagody oraz owoców cytrusowych.